"Raz, dwa trzy - umrzesz Ty!" - "Cisza Białego Miasta"

Aktualizacja 19.05.2020:
Kochani, niedawno nawiązałam współpracę z Legimi. W związku z od teraz w każdym wpisie znajdziecie link, dzięki któremu będziecie mogli kupić daną pozycję właśnie w tej księgarni. Oczywiście, nie musicie tego robić, jednak, gdybyście zechcieli, byłby to dla mnie miły prezent od Was.

Nietypowa droga

W jaki sposób tworzycie swoje listy książek "do przeczytania"? Jak wiecie, u mnie proces wygląda tak: odpalam Legimi na telefonie, przeszukuję katalog i wybieram interesujące mnie pozycje.
 Jednak książkę, o której chcę Wam opowiedzieć, poznałam w zupełnie odmienny sposób.

     Otóż, jakoś zimą (chyba w lutym) miałam niewątpliwą przyjemność czytać powieść Magdaleny Majcher Prawda przychodzi nieproszona. Jej główna bohaterka, fascynatka Hiszpanii, wprost zaczytywała się, rzecz jasna w oryginale, w powieściach Evy Garcii Saenz de Urturi. Szczególną estymą darzyła Trylogię Białego Miasta. Zachwyty powieściowej Justyny skłoniły mnie do dwuetapowych poszukiwań. Pierwszym krokiem było, oczywiście, sprawdzenie, czy taka pozycja w ogóle istnieje. Mogłoby się przecież zdarzyć, że autorka wymyśliła tę historię na potrzeby własnej powieści, choćby po to, by podkreślić upodobania głównej bohaterki.
 Z pomocą przyszedł niezastąpiony "wujek google".  Kilka kliknięć i zrozumiałam, że będę mogła wyrobić sobie własne zdanie, ponieważ książki, nie dość, że istnieją, to jeszcze dwa pierwsze tomy doczekały się polskiego wydania! Pozostało jeszcze zdecydować, jaki format wybrać.

Odwieczny dylemat

Czytając moje wpisy mogliście odnieść wrażenie, że przedkładam elektroniczne wersje książek
nad ich papierowe odpowiedniki. Nic bardziej mylnego: uwielbiam papierowe egzemplarze.  Problem tylko w tym, że zajmują one sporo miejsca, a to w mieszkaniu towar deficytowy. Jest jeszcze jedna kwestia: po książkę w tradycyjnej wersji musiałabym wybrać się do księgarni albo czekać na przesyłkę. Skoro więc nie mogłam się doczekać lektury, uznałam zakup ebooka za lepsze rozwiązanie, tym bardziej, że okazał się dostępny w abonamencie Legimi!

Pierwsza wizyta w Białym Mieście

Rzadko to mówię, ale Cisza Białego Miasta kupiła mnie od pierwszych stron, ba, od pierwszego zdania! Wciągające i barwne opisy przeniosły mnie w świat, który od zawsze chciałam zobaczyć. Pełne zabytków hiszpańskie miasteczko o niezwykle bogatej historii stało się nie tyle tłem, co bohaterem powieści.

Intryga

 Wyobraźcie sobie, że w Waszym mieście dochodzi do serii drastycznych morderstw, łudząco podobnych do zbrodni sprzed dwudziestu pięciu lat, których sprawca odsiaduje wyrok. Kogo podejrzewać i kto umieszcza niepokojące wpisy na tweeterze?
Przed takimi pytaniami staje inspektor Wydziału Kryminalnego vittorskiej policji, wybitny profiler Unai Lopez de Ayala, zwany Krakenem. Czy zdoła rozwikłać zagadkę, zanim sprawy zupełnie wymkną się spod kontroli?
Zadzierzgnięta od pierwszych stron powieści intryga, w miarę upływu czasu zaciska się wokół bohaterów niczym węzeł gordyjski. Co ciekawe, czytając miałam wrażenie, że wpadłam w sam środek akcji, jak przysłowiowa "śliwka w kompot", przy czym wcale nie miałam ochoty z tego kompotu wypłynąć. Przeciwnie, chciałam wchodzić w ten świat coraz głębiej!
Jednego możecie być pewni: jeśli myślicie, że znaleźliście już rozwiązanie zagadki, za chwilę wydarzy się coś, co odwróci postrzeganie o sto osiemdziesiąt stopni.

Jak to jest zrobione?

Pisząc o Ciszy Białego Miasta  nie mogę i nie chcę skupiać się wyłącznie na akcji czy bohaterach, choć i o tych za chwilę opowiem. 
Teraz jednak chciałabym w paru słowach omówić konstrukcję powieści. 
 Mamy tu do czynienia z sytuacją, z którą, jak dotąd chyba się nie spotkałam. Otóż, nie dość, że historia śledztwa opowiadana jest od tyłu, to jeszcze poznajemy ją w dwóch perspektywach czasowych. 
 Współczesną linię narracyjną (akcja powieści rozgrywa się w roku 2016) widzimy oczyma Krakena. Tak, znów mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, z tym, że nie ma ona charakteru dziennikarskiego, lecz pamiętnikarski. Gdzie tkwi różnica? 
Okazuje się ona na tyle subtelna, że w codziennym języku słów "dziennik" i "pamiętnik" często używamy zamiennie i nie ma w tym wielkiego błędu. Na potrzeby tego tekstu dokonajmy jednak rozróżnienia. 
     Narracja o charakterze dziennikarskim (reporterskim) prowadzona jest niejako równo z wydarzeniami.  Nie ma w niej zatem  miejsca na pogłębione refleksje związane z analizą uczuć czy motywów postępowania. Nie znajdziemy tu więc słów o charakterze oceniającym i rozbudowanych fragmentów opisu przeżyć wewnętrznych. Dominować będą wypowiedzi krótkie i rytmiczne, mocno nasycone czasownikami. 
W narracji pamiętnikarskiej natomiast istotny jest dystans czasowy do opisywanych wydarzeń, który, bynajmniej, nie zakłada dystansu emocjonalnego. 
Zobaczymy tu zatem liczne opisy przeżyć wewnętrznych, refleksje nad motywami postępowania, a także, dość często wstawki zapowiadające typu: "gdybym wiedział, że...". 
Z taką właśnie narracją, pełną refleksji i ocen, mamy do czynienia zagłębiając się we współczesną linię narracyjną Ciszy Białego Miasta.
Równie istotna dla fabuły okazuje się narracja historyczna, prowadzona już w tradycyjny, trzecioosobowy sposób. 
Przyznaję,  z początku czułam się zagubiona w tak poprowadzonej opowieści, do tego stopnia, że  co chwilę zadawałam sobie pytanie: "co ma piernik do wiatraka?!". Z czasem jednak doceniłam ów zabieg, który pozwolił mi spojrzeć na wydarzenia z szerszej perspektywy.

Bohater

   Jak wspomniałam, głównym bohaterem , a równocześnie narratorem współczesnej części powieści jest inspektor Unai Lopez de Ayala, wybitny profiler, którego życiem zawładnęła praca. Nigdy jednak nie traktuje śledztwa w sposób rutynowy, bo też nie myśli szablonowo. Słowa: 

Tutaj kończy się twoje polowanie, tutaj zaczyna się moje
wypowiadane nad ciałem zmarłego, wskazują, że dla Krakena każde śledztwo jest przygodą, w którą angażuje się całym sobą. Wygląda jak obraz idealnego gliny, prawda? Nic bardziej mylnego! Inspektor to człowiek z krwi i kości, który z ideałem niewiele ma wspólnego. Na kartach powieści niejednokrotnie będziemy świadkami jego rozterek, a nawet działań balansujących na granicy prawa. Kraken sięgnie zatem po wszelkie sposoby, by dotrzeć do prawdy. Czy mu się to uda i jaką cenę zapłaci za swą brawurę, przekonajcie się sami!

Ostatnie słowo

  Nie chcę przekonywać Was do tego, że Cisza Białego Miasta jest dobrą książką, wolałabym, byście sami to odkryli. Niech za rekomendację wystarczy Wam informacja, że czas minął mi przy niej niepostrzeżenie, a fabułę pamiętam ze szczegółami jeszcze trzy miesiące po przeczytaniu.





Komentarze

  1. Uwielbiam konstrukcje fabuły w formie retrospekcji, bądź przeplatania dwóch linii czasowych, myślę więc że będzie to kolejna pozycja na mojej liście książek do przeczytania! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że historia mogłaby przypaść mi do gustu. Z chęcią się przekonam i przy najbliższej okazji po nią sięgnę :)

    Carrrolina Blog-klik

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz